sobota, 29 listopada 2014

Relacja z koncertu NU'EST w Warszawie [27.11.2014]

Przedczoraj, czyli 27 listopada 2014, odbył się w Warszawie koncert NU'EST, jak pewnie wiecie. Przepraszam, że relacja nie pojawiła się wczoraj (mimo, że tak planowałam), ale musiałam odespać po tym wydarzeniu i jeszcze zbyt szczęśliwa aby robić coś innego niż fangirlowanie. Miałam naprawdę ogromne szczęście, że udało mi się kupić  bilety i załatwić  sobie trasport do stolicy. Po około 3-4 godzinach, byłam już pod klubem Progresją, na ulicy Fort Wola 22. Była godzina 6 rano, a mimo to nie chciało mi się spać.
Kiedy przyjechałam,było jeszcze ciemno. Pod klubem stało kilka grupek osób. Wzięłam mój plecak z przypinkami i udałam się do najbliższej grupki. Stanęłam w kolejce i czekałam, aby Staff zapisali mi numerek na ręce. Godzina mijała, a mi było coraz bardziej zimno- pogoda niestety nas nie rozpieszczała.  W końcu, trochę po godzinie 7, dostałam numerek, G49.
Jakie były inne oznaczenia? G przed numerkiem oznaczało general, czyli że mam zwykly bilet, z normalnym wejściem. Kiedy ktoś miał zapisane "E", early, miał kupione wcześniejsze wejście.
Potem poinformowano nas, gdzie można było odebrać zamówione zestawy fanowskie (koszulka, lightstick,banner), albo kupić, po 5 zł, lighsticka i banner.

koszulka, przypinka, banner z życzeniami urodzinowymi dla Rena oraz fioletowy lightstick

***
Co dwie godziny, trzeba było meldować się pod klubem na check-up'y, gdzie staff sprawdzał, czy kolejne numerki się wstawiły, Wg mnie było to nie potrzebne. Rozumiem, że staff chciał potem szybko wpuszczać ludzi do klubu, ale bez przesady. A zbiórka pod Progresją co 2h, zdecydowanie utrudniała poruszanie się. Dobrze, że koło klubu znajdował się mały Real, a trochę dalej McDonald- przynajmniej można było się ogrzać i zjeść coś ciepłego.w
O 16 wszyscy mieli już zebrać się pod klubem, aby utworzyć kolejkę na koncert. Trochę trwało, nim wszyscy się ustawili, ale w końcu nam się udało. Dopiero o 17:30 wchodziły osoby z wcześniejszym wejściem, a o 18 pozostali. Było naprawdę zimno. Dużo osób stało w kocach a inni próbowali tańczyć kpopowe układy, aby było im trochę cieplej, W końcu ktoś wpadł na dobry pomysł i włączył kpop na głośnikach. Tańczyliśmy i śpiewaliśmy do super muzyki, aż w końcu dołączyła się cała kolejka. Było super, a takie wygłupianie się ma ulicy naprawdę pomaga. Śpiewaliśmy także piosenki NU'EST, aż w końcu przyszli po raz kolejny fotografowie NU'EST i zaczęli nagrywać nasze zabawy przed klubem. W końcu,koło 18 ktoś z początku kolejki krzyknął, że zaczęli rozdawać bilety. Zmęczeni i rozgrzani stanęliśmy w kolejce (która zniszczyła się trochę na skutek śpiewania i tańczenia) i rozmawialiśmy z osobami, które stały obok nas. Było tak lodowato, że nie czułam palców ani nóg. Po jakiejś godzinie, w końcu weszłam do ciepłego klubu. Oddałam kurtkę do szatni i ustawiłam się jak najbliżej sceny (ponieważ były tam już osoby z wcześniejszym wejściem oraz 49 osób przede mną, była mniej więcej na środku sali.

***
Koncert zaczął się punktualnie o 20. Kiedy chłopcy w końcu wyszli na scenę, myślałam- dosłownie- że umrę na zawał. Byli jeszcze bardziej perfekcyjni, niż na teledyskach. Decybele pisku i krzyku fanek sięgnęły zenitu.Najpierw zatańczyli i śpiewali do dwóch piosenek- najpierw intro, a następnie perfekcyjnie wykonane FACE. Podczas tego występu dowiedziałam się, jak głośno potrafię piszczeć. Było naprawdę super oglądać tak dobrze znany układ i słuchać piosenki na żywo. Chłopcy, ubrani w czarne koszulki (także prześwitujące hehe), świetnie się spisali, mimo braku Baekho.
Potem NU'EST zaczęli sie przedstawiać. Pierwszy mówił JR, ale musiał co chwilę przerywać, bo fanki piszczały za każdym razem, kiedy próbował coś powiedzieć, ale w końcu mu się udało. Potem przyszła kolej na Rena. Tuż po tym, jak się przedstawił, zaczęliśmy śpiewać mu sto lat, pokazując banery, najpierw po koreańsku, a potem po polsku. Wyglądał na naprawdę ucieszonego :)
Potem chłopcy podziękowali Polsce i My Music Taste. Mówili nam, co zwiedzali w Warszawie i pytali się nas, jakie polskie dania im polecamy. Jeden z najlepszych momentów koncertu- wszyscy zaczeli krzyczeć do rytmu "Pierogi" i "bigos", a NU'EST pokazali, że mają naprawdę unikalną relację z fanami. Nie spodziewałam się, że mają taki świetny kontakt z publiką, Po jakimś czasie razem z nami krzyczeli nazwy polskich dań. Potem Ren podziękował za życzenia urodzinowe i opowiadał, że kiedy chodził po warszawskim starym mieście, zauważył, że polskie dziewczyny są naprawdę ładne, oraz że chciałaby mieszkać w Polsce, co wywołało kolejną falę pisków i doprowadziło mnie do palpitacji serca <3 Po tym stwierdzeniu, wszyscy darli się co najmniej kilkadziesiąt sekund. To było naprawdę cudowne <3 Po jakiejś chwili, NU'EST nareszcie mogli dojść do głosu. Większość fanek chciała, aby ten koncert trwał wiecznie. Był naprawdę piękny.
Następna piosenka, jaką przedstawili, było Not Over You. To jedna z moich ulubionych piosenek, więc możecie wyobrazić sobie moją reakcję,
Mimo bolących rąk od trzymania telefonu, banneru i lightsticków, byłam naprawdę szczęśliwa. Nie potrafię opisać tego uczucia, które towarzyszy mi na koncertach, ale wiem jedno- dla takich chwil warto żyć.
A co po not over you? Aby uspokoić trochę publikę (chociaż wywołało to tylko ponowny przypływ szczęścia i fangirlowania, chłopcy zaśpiewali Hello, które -jak zresztą wszystko- było cudownie wykonane. Kiedy śpiewali swoje części, uśmiechali się do fanów, a raz na czas dotykali ich rąk (właśnie dlatego żałuję, że nie wykupiłam wcześniejszego wejścia), albo śpiewając słowa piosenki, wybierali randomową osobę wskazując na nią i śpiewając do niej...
Kolejną piosenką o łagodniejszych klimatach, było "Introduce me to your noona" Podczas tej piosenki Aron objął Rena i przez chwilę śpiewali razem! Rap JR przyprawił wszystkich o zawał serca,,
Potem znowu krótka przerwa, aby chłopcy mogli wygłosić swoje monolgi. Przekazali wiadomość od Baekho, który mówił że przeprasza, że nie może tutaj być, mimo, że bardzo by chciał. Potem Ren powiedział, że następnym razem (!) postarają się przyjechać w piątkę, wraz z Baekho. A odpowiedź ze strony fanów? Euforia. Czyli będzie następny raz? Aaaaaa! Jak dowiedzieliśmy się później od JR, po bokach sceny zostały rozstawione kamery, przez które Baekho nadzoruje koncert ;) To bardzo miło ze strony i chłopców i organizatorów, że informują go na bieżąco o tym, co się dzieje i sprawiają, żeby poczuł się, jakby był wraz z nimi. JR zapytał, co myślimy o koncercie, oraz czy nam się podoba. Odpowiedź łatwo można zgadnąć. Minhyun dodał, że mimo, że to ich pierwszy raz w Polsce, przywitało ich wiele fanów, za co naprawdę dziękują. W ramach dowodu, JR (znowu) zrobił serduszko w naszą stronę, mówiąc "Kamsahamnida, Saranghae", a Ren poszedł w jego ślady, robiąc to samo.

jedne z mniej rozmazanych zdjęć. Jeśli ktoś dziwi się, czemu są w takiej jakości,
proszę spojrzeć na ostanie zdania w tym poście ;)
Potem salą ogarnęły przyjemne rytmy "Fine Girl" i tak bardzo uwielbiany przeze mnie układ. Piosenka minęła i zgasły światła. Nikt nie chciał, aby ten koncert się skończył. LOVEs zaczęli krzyczeć "NU'EST", chcąc znowu zobaczyć ich jak najszybciej. Chłopcy na szczęście posłuchali i wrócili zaśpiewać "Sandy"-  tutaj też mieliśmy przygotowaną niespodziankę. Jak na zawołanie, cała sala podniosła w górę banery, śpiewając wraz z chłopcami. Zrobiła się cudowna, jedyna w swoim rodzaju atmosfera. Wszyscy razem śpiewali i poruszali banerami w kształcie serc.
Ale nie można pominąć jednego z najlepszych momentów na każdym koncercie. Flaga Polski! Chłopcy też ją mieli. To naprawdę cudowne uczucie, kiedy widzisz swoich idoli, których kochasz i wspierasz, na żywo, a oni jeszcze trzymają narodową flagę twojego kraju. To było urocze, kiedy Ren zaczął się nią bawić zakładając ją sobie na głowę i robiąc słodkie miny.Potem piosenka "Hey, LOVE", aby serca wszystkich obecnych zaczęły bić jeszcze szybciej. Aron kierował mikrofon w stronę fanów, abyśmy mogli zaśpiewać razem z nimi. Ponieważ to piosenka o miłości, na koniec wszyscy zrobili serduszka, co spotkało się z odezwem fanek ( a jakżeby inaczej).
Aron powiedział po angielsku, że została jeszcze tylko jedna piosenka. Z jednej strony było mi trochę smutno, że to wszystko już się kończy, ale szybko o tym zapomniała. Byłam tam, widziałam ich, śpiewałam z nimi. To było warte wszystkiego.
Ostatnią  piosenką było "Beautiful Solo", także jedna z moich ulubionych piosenek NU'EST. Byłam naprawdę zadowolona, że postanowili ją zaśpiewać. Podczas tej piosenki jeszcze raz ukazała się flaga, Ren ponownie udawał biało-czerwonego ducha, a potem zyskał nową, biało-czerwoną pelerynę (oczywiście wyglądał w niej genialnie, to w końcu Ren). Chyba pomysł z "flagowym duchem" spodobał się reszcie chłopaków, bo wkrótce wszyscy zaczęli bawić się i owijać flagą, Podziękowali nam, pięknie się kłaniając, a my podziękowaliśmy im pokazywaniem serduszek i krzyczeniem "thank you" i "kamsahamnida". Zgasły światła sceny, a w sali zapaliło się światło.


***
 Wszystko działo się tak strasznie szybko. Osoby, które miały kupiony "meet & greet" (oczywiście nie byłam to ja... no cóż, tak mało pieniędzy, tak dużo koncertów. ) zostały poproszone o wyjście przed klub, aż cała reszta weźmie z szatni swoje rzeczy i pójdzie do domów. W oczach miałam łzy, zresztą nie tylko ja. Kilka dziewczyn płakało opierając się o swoje koleżanki, albo Staff, dziękując im za ten piękny koncert. Nie chciałam wychodzić z klubu, Byłam zmęczona, spocona, ale mimo to mogłabym tu zostać na zawsze. Zrobiłam sobie jeszcze zdjęcie z plakatem z NU'EST, który wisiał na ścianie. Nadal nie mogłam uwierzyć, że ich widziałam i że to są realni ludzie, a nie tylko obrazki w internecie. Gdybym tylko mogła ich teraz zobaczyć, myślę, że przytuliłabym się do nich, płacząc i mówiąc, że koncert zdecydowanie przerósł moje oczekiwania i był absolutnie perfekcyjny.
Chłopcy na scenie, byli ode mnie oddaleni o jakieś dwa metry- sam ten fakt przyprawiał mnie o palpitacja serca. Nie mogłam się zdecydować, na kogo mam patrzeć- wszyscy byli tacy piękni.Zdawali mi się jeszcze przystojniejsi i seksowni, niż są w teledyskach, co po prostu nie mieściło mi się w głowie.
Koncert był niesamowity i bardzo, bardzo chciałabym kiedyś go powtórzyć, Jedyne, czego żałuję, to to, że nie kupiłam droższych biletów (nie mam pojęcia, skąd bym wzięła kasę, no cóż).
Dziękuję wszystkim, którzy byli na koncercie, tworząc tą niezapomnianą atmosferę, oraz dziękuję NU'EST za to, że przyjechali do Polski i dali z siebie wszystko, czym poprawili mój humor na naprawdę wiele najbliższych dni.
Kamsahamnida.


Jeśli jesteście ciekawi filmików, zapraszam na mój kanał na YT, gdzie będą one się stopniowo pojawiały (nie zabijajcie za jakość, musiałam je nagrywać skacząc śpiewając, machając banerem, lightstickiem, patrząc się na nich i na telefon i próbując przyjąć do wiadomości fakt, że jestem tu naprawdę..)

[wszystkie zdjęcia są moje]




czwartek, 20 listopada 2014

GD X TAEYANG - GOOD BOY


Tak, moi drodzy! Niecałą godzinę temu, na oficjalnym kanale BigBang pojawił się nowy teledysk, z udziałem Smoka i Taeyanga. Nareszcie. Naprawdę długo na to czekałam. Co prawda wolałabym comeback całego BigBang, ale narzekać nie można. No cóż, może kiedy już ochłoniecie po... specyficzności? tego teledysku, będziecie chcieli przeczytać moje zdanie na jego temat :)


Jak można się było spodziewać, teledysk jest całkowicie dope, czyli kompletnie odjechany. Nie wiem czemu, ale GD i Taeyang idealnie pasują do takich klimatów.. bez nich żadna impreza nie może być dobra! ;)
Nawet nie wiedząc, o czym śpiewają chłopcy można się domyślić, że teledysk jest nieźle szalony. Bardzo podoba mi się koncept z neonowymi, świecącymi włosami i innymi częściami garderoby. Czy tylko ja zadałam sobie pytanie, jak domowym sposobem zrobić świecące w ciemności włosy? Mam nadzieję, że nie jestem jedyna ;) Skoro już jesteśmy przy outfitach... ujmę to może tak: nie zdziwiła mnie specyficzna fryzura na głowie G-Dragona- przywykłam do dziwności jego włosów chociażby przez teledyski do Michi Go i Monster, i oczywiście przez galę galę MAMA (dla najlepszych Azjatyckich artystów), gdzie mój kochany Smok pokazał się w czymś na kształt jajecznicy na głowie, chociaż trudno to określić ;) Co kto lubi. Ale dobra, skupiam się na jego najnowszej odsłonie. Może to zabrzmi nietolerancyjnie, ale nie mogę znieść warkoczyków u faceta. Nie potrafię. Ledwo akceptuję długie włosy. Już w pierwszych sekundach teledysku wiedziałam, że to zdecydowanie nie będzie moja ulubiona fryzura.
Jednym z minusów tego teledysku, jest wg mnie właśnie stylizacja... te stroje są dla mnie zbyt kolorowe (szczególnie ten tęczowy sweterek omg)- generalnie większość z tych ciuchów jest fajna, ale nie w połączeniu ze sobą. Szczerze, gdybym ja ubrała się tak jak oni, najprawdopodobniej wyglądałabym okropnie- ale to Taeyang i G-Dragon. Oni wyglądają dobrze nawet w workach na śmieci ;)

Skupmy się teraz na najważniejszym, czyli samej piosence i ogólnym wykonaniu Good Boy. Muzyka, choć nie leżała koło hip hopu i rapu, wpada w ucho i można się przy niej pobawić. Jest fajna, ale nic, czego by już nie było. Co do teledysku, jest całkiem ciekawy- tysiące świateł, neonów, zmian położenia kamery... wszystko to sprawia, że można dostać oczopląsu, ale jednocześnie jest wciągające. Zazwyczaj nie przypadają mi do gustu widea kręcone w studio (no cóż, wolę te nagrywane w plenerze, jak pewnie już zdążyliście się zorientować), ale ten wyjątkowo mi się podoba. Żałuję trochę, że po tak długim czasie nieobecności, nie postanowiono dodać do tego jakiejś szalonej choreografii... Chociaż nie wiem jak bym się starała, to zdecydowanie G-Dragon dominuje całą scenę- czuję, jakby Taeyang trochę chował się w świetle GD, co z jednej strony jest fajne, bo Smok jest moim biasem nr 1 w BigBang, ale Taeyang też jest bardzo utalentowany, czego teledysk raczej nie obrazuje.

Ocena? 7/10. Nie jest powalający, ale z pewnością dynamiczny i pełen energii. Podoba mi się i chociaż wyobrażałam sobie comeback GD trochę inaczej, "Good Boy" z pewnością mnie nie zawiódł. :)

A o czym będzie post za tydzień? Relacja z koncertu NU'EST w Warszawie! Oczekujcie, kochani :D


niedziela, 16 listopada 2014

Anime Shiki [Recenzja]

Szczerze mówiąc, kiedy włączyłam pierwszy odcinek tego anime, myślałam że umrę. To naprawdę było koszmarnie nudne. Akcja działa się w małej japońskiej wiosce Sotoba i... przez kilka pierwszych odcinków tylko poznawaliśmy bohaterów. Już miałam ochotę to wyłączyć i poszukać czegoś bardziej emocjonującego, ale ktoś napisał na internecie, że potem akcja się rozkręci... i miał rację. Ale po kolei.


Shiki  (z jap. demoniczne zwłoki) początkowo było japońska light novel autorstwa Fuyumi Ono. Oryginalnie została wydana w dwóch częściach w 1998r, następnie w 2002r była przedrukowana, aby w końcu w 2007r doczekała się mangi. A na podstawie komiksu, w 2010r powstało anime, o którym dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć.

ilość odcinków: 22
typ: horror, psychologiczny, dramat, kryminał
rok wydania: 2010


Jak napisałam wyżej, akcja rozgrywa się pewnego upalnego lata w japońskiej wiosce Sotoba, którą zamieszkuje nie wiele ponad 1000 osób. Pech chciał, że mieszkańcy właśnie tego miejsca, stają się świadkami niewyjaśnionych śmierci wielu osób w różnym wieku i o różnym stanie zdrowia. Lekarz z wioski podejrzewa, że to musi być coś innego niż zwykła zaraza. Tajemniczymi zgonami zaczyna interesować się także Natsuno- młody chłopak w którym zakochała się najmłodsza zmarła, Megumi. Mimo, że nigdy go nie interesowała czuje się przez nią prześladowany. Pech chciał, że niewyjaśnione zgony zaczynają się wraz z wprowadzeniem się do wioski nowej rodziny....

W Shiki znajdziemy wielu, można by rzec, pierwszoplanowych bohaterów. Każdy z nich ma inne cechy charakteru oraz inaczej patrzy na całą sprawę. Niektórych z nich można polubić, albo znienawidzić od pierwszego widzenia, ale postacie nie są przerysowane ani stereotypowe.


Anime ma cechy horroru kryminału i dramatu- idealne połączenie, by po obejrzeniu wszystkich odcinków zastanowić się nad życiem, a konkretniej: nad moralnością ludzkich czynów, oraz na tym jak daleko może posunąć się człowiek, kiedy jest w obliczu zagrożenia... pod tym względem, seria taka jak lubię- nie jest to głupawa komedia, która służy tylko zabiciu czasu. Uczy czegoś, pokazuje jak bardzo różni są ludzi..

Grafika jest dobra, chociaż denerwują mnie niektóre stroje i fryzury bohaterów, mocno nierzeczywiste i fantastyczne. Tła są pełne, mają dostatecznie dużo szczegółów, a naprawdę przyjemnie ogląda się dopracowane anime. Z animacją postaci wyszło twórcom trochę gorzej, bo w wielu momentach zobaczyłam nienaturalny, bądź mocno okrojony ruch postaci, niemniej jednak, nie przeszkadza to tak bardzo w oglądaniu, jeśli już ktoś się przyzwyczai.



Koniec końców, polecam Shiki każdemu, kto lubi takie klimaty i ma już dość przesłodzonych komedii. Warto przebrnąć przez tych kilka pierwszych odcinków, bo potem akcja narasta i całe anime staje się ciekawe. Mi się podobało.

Piszcie co sądzicie o tym anime :) Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna!

sobota, 8 listopada 2014

Zhujiajiao, czyli chińska Wenecja

Wenecja, cudowne kanały, gondole, średniowieczne i antyczne klimaty i drogie restauracje. Wszystko to zdecydowanie kojarzy nam się z Włochami. Jak można się spodziewać, najlepsi mają swoich naśladowców- i tak też jest z Wenecją, stolicą kanałów i weneckiego szkła. Nie musimy wyjeżdżać do Włoch, które wbrew pozorom nie są tak daleko. Wyjazd w tak bliskie trasy jest wręcz zbyteczny, kiedy możemy zwiedzić znacznie więcej, jadąc do Wenecji na drugim końcu świata- w Chinach.


Zhujiajiao, to małe miasteczko usytuowane nad brzegiem jeziora Dinashanhu, nieopodal Szanghaju. Podobnie jak Wenecja, jest w nim gęsta sieć wodnych kanałów i jest wręcz idealnym miejscem, żeby oderwać się od zgiełku wielkich miast i spędzić chwilę na romantycznej kolacji w jednej z wąskich uliczek. Jego historia sięga aż 1700 lat wstecz -wioska i targ istniały już w okresie Trzech Królestw, który zaczął się upadkiem dynastii Han w 220r. Wtenczas Cesarstwo Chińskie, rozpadło się na trzy oddzielne państwa: Shu Han, Wei i Wu.  Najważniejszym wydarzeniem związanym z okresem Trzech Królestw, było rozpowszechnienie się buddyzmu. Epoka zakończyła się w 263r, wraz z podbojem Shu przez Wei.



Znajdziemy tu dużo atrakcji, jak choćby jazda lokalnych taksówek tzw tuk-tuków, napędzanych siłą mięśni. Warto skorzystać z tego środka lokomocji, gdyż nie warto szukać zabytkowej części miasta na własną rękę tracąc czas, podczas gdy moglibyśmy delektować się azjatyckim klimatem chińskiej Wenecji. No i jeszcze jeden szczegół, dlaczego powinno się korzystać z usług mieszkańców- żyjąc oni często w wielkiej biedzie, a turyści są ich jedynym źródłem zarobku.


Każda szanująca się Wenecja, powinna mieć kilka kamiennych, rzeźbionych mostów- jeśli przyjedziemy do Zhuijiajiao w poszukiwaniu zabytków, na pewno się  nie zawiedziemy. Najpopularniejszym mostem, zbudowanym w 1812r jest Fangsheng Bridge, Kilkadziesiąt kilometrów kamiennego łuku, jest bramą do innego świata. Z nowoczesności pełnej drapaczy chmur i różnorakich sprzętów, przechodzimy do owianego tajemnicą, antycznego miasta, a przed naszymi oczami przewija się tysiące najpiękniejszych historii miłosnych- zdaje nam się, że kiedy pójdziemy dalej, ujrzymy jak Romeo, stojąc pod balkonem Julii, woła swoją ukochaną. Na wąskich uliczkach, mężczyźni grają w chińskie szachy, a kobiety zawieszają pranie na poziomie głowy przeciętnego człowieka, więc co chwila musimy się schylać. Handlarze oferują nam lokalne produkty, a starsze kobiety i mężczyźni siedzą na schodach, albo wyglądają przez okno, robiąc na drutach i malując obrazu. Wystarczy tu przyjechać, aby czas całkowicie zatrzymał się w miejscu. Gdyby Chiny i kultura europejska były osobami, spotkałyby się właśnie w tym miejscu.


Zobaczymy tu także wiele muzeów, usytuowanych w nadwodnych uliczkach, a także buddyjskie świątynie. W jednym z budynków największej świątyni, będziemy mogli podziwiać wiele starożytnych pociągów, a także ważący 1,5 tony dzwon, znajdujący się w sali Da Xiong, Aby wejść na teren starego miasta, trzeba zapłacić, ale warto poświęcić te kilka złotych, aby potem móc wspominać wspaniałą architekturę i poczuć historię na własnej skórze.

Proszę o komentarze :)

____________________
źródła:
http://turystyka.wp.pl/kat,1036543,title,Zhujiajiao-Wenecja-Chin,wid,15580074,wiadomosc.html?ticaid=113c4d, http://www.mojeopinie.pl/chinska_wenecja,3,1228938770, wikipedia.pl