czwartek, 27 lutego 2014

Jaka powinna być idealna koreańska kobieta?

Dzisiaj chciałam się skupić na kwestii "piękna" w Azji. Przedstawię wam ideał kobiety w Korei, mam nadzieję, że wam się spodoba :) Pamiętajmy jednak, że nie ma jednej definicji piękna, bo jest to sprawa ściśle zależna od danej osoby. Postaram się jednak przytoczyć generalne poglądy koreańskich mężczyzn ;)

Kiedy w Europie mówimy o idealnej kobiecie, mamy na myśli przede wszystkim ogólne cechy takie jak np to, że powinna być szczupła, wysoka, określamy idealny kolor włosów, ale zazwyczaj jest to indywidualna sprawa. Nie mamy tak ściśle określonego wzoru "tej jedynej". W Korei jest to dużo bardziej skomplikowana sprawa.



Po pierwsze? Jak można się spodziewać, kobieta powinna być ładna. Ten schemat nie różni się za bardzo od Europejskiego. Ale tutaj zaczynają się schody.
Większość Koreańczyków patrząc na kobiety, patrzy głównie na ich wygląd, ale także na ogólny standard. Ładna, ładniejsza, najładniejsza. Nie mówię, że każdy Koreańczyk będzie się kierował tylko wyglądem, jednak będzie to jedna z rzeczy, na którą prawdopodobnie zwróci uwagę.


Trzeba wspomnieć o kwesti związanej z twarzą przeciętnej Koreanki. Według standardów powinna być Bagel. Co to jest? Wyraz pochodzi od dwóch koreańskich słów bae-ee i gul, znaczących odpowiedznio "baby face", czyli dziewczęca twarz i glamour. Konkretniej chodzi o to, że twarz perfekcyjnej Koreanki powinna być przede wszystkim urocza i młoda, oraz baaardzo glamour, czyli coś w stylu Beyonce. Nie wiem, czy dokładnie zrozumieliście, o co mi chodzi. Po prostu dziewczyna powinna być seksowna, odważna i niezależna, a jednocześnie urocza,niewinna, pełna aegyo i potrzebująca opieki faceta. Tak, te rzeczy często się wykluczają~
Urocza i seksowna w tym samym czasie, mimo, że nie zawsze łatwo pogodzić ze sobą te dwie cechy.


Dlaczego jednak Koreańczykom tak bardzo zależy, aby dziewczyna miała w sobie aż tyle cech? Więc, spójrzmy na to racjonalnie. Koreańczycy przez wszystkie lata szkolne żyją w presji, aby dostać się na SKY, czyli najlepsze, koreańskie uniwersytety w Seulu. Przy codziennych testach i stresie, muszą być naprawdę zmęczeni. Przez całą szkołę średnią, muszą się dużo uczyć, co oznacza po prostu brak czasu na jakiekolwiek randkowanie, czy coś w tym stylu. Kiedy w końcu dostaną się do wymarzonej szkoły, są nastawieni, na pracę w wielkich firmach i korporacjach, oraz na dobre zarobki. Co za tym idzie, ich przyszła, ewentualna żona będzie mogła pracować w domu, albo nie zarabiać bardzo dużo.
A co powinna robić ładna kobieta? Zajmować się domem i rodziną. Nie potrzebuje być do tego inteligentna czy specjalnie wykształcona, chociaż to też może być dużym plusem.
Jeśli więc Koreańczyk dostanie się na SKY, zależy mu tylko na tym, aby spełniać się zawodowo. I tu dochodzimy do sedna. Spełniając się zawodowo i wspinając się na coraz to wyższe szczeble kariery, nie mamy dużo czasu dla rodziny. Chłopak więc, wybierając sobie ładną żonę, chcę przede wszystkim przekazać swoim dzieciom "dobre geny" (oczywiście oprócz tego kocha tą dziewczynę, ale to chyba oczywiste ;p)


Wiem, że to brzmi dość staromodnie, ale takie podejście jest dość popularne wśród Koreańczyków , choć takimi kategoriami myślą głównie osoby, które bardzo chcą dostać się na SKY. Jeśli chcą to zrobić, szukają kogoś, kto jest albo na tym samym uniwersytecie, albo na gorszym. Zazwyczaj nie wybierają dziewczyny, która jest od nich lepiej wykszytałcona, albo ma lepszą pracę, bo gdzieś w ich głowie tkwi przekonanie, że to oni powinni być głównym źródłem utrzymania rodziny. Po prostu nie czują wtedy tego, że dziewczyna potrzebuje opieki "oppy".
Obecnie, kiedy kobieta także może pracować na wysokich stanowiskach, Koreanki, które chcą rozwijać swoją karierę, muszą liczyć się z tym, że w ich tradycji są głęboko zakorzenione zwyczaje, których powinny przestrzegać. Jakie? Chociażby to, że kiedy mężczyzna przychodzi zmęczony z pracy, w domu powinien czekać na niego gotowy obiad. Muszą też sprawować opiekę nad dziećmi, co często trudno połączyć z pracą. Dom musi być wysprzątany, ubrania wyprane, podczas gdy jedynym obowiązkiem faceta powinno być zarabianie pieniędzy na utrzymanie rodziny. Niesprawiedliwe? Owszem.
Co jednak poradzić?

Koreańska kultura w wielu aspektach jest dość... staromodna i stereotypowa. Jest w niej zakorzenionych wiele prawd i wartości, które powinny być przestrzegane.
Mam nadzieję, że post was nie zanudził i że dość jasno wyjaśniłam "ideał kobiety". Piszcie co o tym sądzicie, bo jestem naprawde ciekawa waszego zdania na ten temat :)
Dziękuję za przeczytanie!

Saranghae~


______________________
źródła: http://askakorean.blogspot.com/2011/06/what-do-you-make-yourself-attractive-to.html, http://www.youtube.com/watch?v=TkZT6LTTJIU&list=TL2eqDjoDI7fYJfnuPZ9ROQvn7eBf7V0dx, zdjęcia z grafiki google

środa, 19 lutego 2014

Najdziwniejsze Azjatyckie potrawy

Dzisiaj post o dość "smacznym" temacie :) Najdziwniejsze Azjatyckie potrawy. Niektóre z nich wyglądają dość ciekawie, ale chyba nie odważyłabym się spróbować większości z nich. A przynajmniej nie w najbliższym czasie ;)
Zapraszam też na mojego drugiego bloga z opowiadaniami:
http://koreanlovestories.blogspot.com/


1. Sannakji


Typowo koreańskie danie, które może być smaczne dla fanów owoców morza. Ja akurat za nimi nie przepadam. Sannakji to małe, żywe ośmiornice, które są krojone i polewane olejem sezamowym. Rzeczą, której po prostu nie byłabym w stanie znieść jest fakt, że po podaniu na talerzu, ośmiornice wciąż się wiją, a jedząc je, przyklejają się do podniebienia. Fuj. Dodatkowo, jeśli przyssawki przykleją się do przełyku, mogą spowodować uduszenie, a więc we wszystkich restauracjach, potrawa podawana jest wyłącznie na odpowiedzialność klienta.





2.Natto

Jeśli macie już dość owoców morza, oto Natto- japońskie danie, które mimo niezbyt przyjemnego zapachu spowodowanego dodawanymi tam bakteriami, jest uważane za całkiem smaczne, a dodatkowo wspomaga układ trawienny. Jest to jedno z najbardziej charakterystycznych dań kuchni japońskiej, znane głównie ze swojej oryginalnej, ciągnącej się konsystencji, która może niektórych odpychać. Prawda jest jednak taka, że do specyfiki tej potrawy, trzeba się przyzwyczaić. Natto można kupić również w Polsce, w sklepach z żywnością orientalną i dalekowschodnią. Na eksport produkuje się wersję pozbawioną przykrego zapachu.




3.Brokułowa kawa

A konkretniej Latte, której można spróbować w wielu koreańskich knajpkach. Ma specyficzny, brokułowy smak i spokojnie można pomylić ją z zupą. Zazwyczaj, oprócz brokułów i innych "typowych składników" znajdziemy tam też różnego rodzaju przyprawy jak oregano czy pieprz, oraz sojowe mleko. Podobno oprócz tego kawa pobudza, ale nie jestem tego do końca pewna. Nie wiem, czy skusiłabym się na nią, ale myślę, że musi być bardzo zdrowa, skoro zawiera tyle warzyw ;)




4.Durian

"Poczujesz Durian zanim jeszcze go zobaczysz. I będziesz wiedział, że to to.". No dobra, ale co to właściwie jest? Durian to jeden z azjatyckich owoców, który jest bardzo łatwy do rozpoznania ( i często do znienawidzenia). Nazywany jest królem owoców, ze względu na swój słodko- kremowy, specyficzny smak - jak mówią jego wielbiciele. Ale opinia nie jest jednogłośna. "Hejterzy" tego owocu, a raczej osoby, które po prostu go nie lubią twierdzą, że smakuje jak gnijące śmieci. No cóż, zdania są dość rozbieżne. Prawda jest taka, że durian ma dziwny, nieprzyjemny zapach, który jest silny do tego stopnia, że niektóre hotele, środki transportu a także miejsca publiczne, zabraniają wnoszenia/noszenia owocu.






5.Snake Fruit

Znany także jako "salak", albo po polsku "Oszplina jadalna" to słodki, smaczny owoc wyglądem przypominający truskawkę, zaś smakujący trochę jak ananas. Rośnie na palmach, a konkretniej w kiści przy podstawie palny, głównie na indonezyjskich wyspach Jawa i Sumatra. Jego nazwa pochodzi od łuszczącej się, twardej, brązowawo- czerwonej skórki. Owoc jest niewielki, bo ma zaledwie około 5cm długości, a w środku białego miąszu znajduje się duża, brązowa pestka.





6.Mizza

Jest to jeden z koreańskich rodzajów pizzy, którego nie znajdziemy nigdzie indziej. Niby normalne, że pizze różnią się między sobą składnikami, ale Mizza ma coś jeszcze. Jest to mięsny placek, a brzegi, które normalnie w pizzy są z ciasta, zastępuje nam ryż. Niektórzy określają to jako miskę ryżu zwieńczoną smaczym plackiem. Oczywiście zawiera też dużo różnych ciekawych przypraw, a w dodatku jest zdrowa!





6.Taiyaki

Japońska potrawa z ciasta, tradycyjnie w kształcie ryby. Zazwyczaj wypełniona jest pastą ze specjalnej, osładzanej, czerwonej fasoli azuki, ale nadzieniem może być prawie wszystko. Najczęściej spotkamy się z takimi smakami miąszu jak np czekolada, krem czy ser. Plusem jest to, że Taiyaki można jeść i na słodko i na słono, więc przypadnie do gustu wielu osobom. Kiedyś, aby przygotować tą potrawę korzystało się z tradycyjnej, japońskiej receptury, ale dziś coraz częściej zastępuje się ją ciastem do gofrów czy naleśników. W Korei, Taiyaki znane jest pod nazwą bungeobbang.







Mam nadzieję, że post wam się podobał, albo chociaż trochę was zaciekawił :) Jeśli macie jakieś pomysły na posty, zainteresowało was coś związanego z Azją, albo cokolwiek, możecie pisać do mnie na twitterze oraz na kakaotalk'u
Twitter
Kakao ID: aikam12 (obecnie jest w stanie "zawieszenia", ale już niedługo może będę mogła na nie wchodzić)

Proszę o komentarze :)




__________________
źródła: http://pinyin.info/news/2007/rice-pizza-mizza/, http://blog.straytravel.asia/2013/08/29/6-awesomely-weird-foods-to-try-in-southeast-asia/, http://slice.seriouseats.com/archives/2008/02/crazy-weird-asian-pizza-crusts-japanese-korean-hong-kong.html, http://list25.com/25-weird-and-exotic-fruits-from-asia-youve-probably-never-heard-of/, http://blog.straytravel.asia/2013/08/29/6-awesomely-weird-foods-to-try-in-southeast-asia/,

środa, 12 lutego 2014

Maski Hahoe

Do napisania tego postu zainspirował mnie najnowszy teledysk Topp Dogg "Arario", w którym pokazane było wiele elementów tradycyjnej koreańskiej kultury, w tym maski, które mnie zaciekawiły, bo szczerze powiedziawszy, jeszcze o nich nie słyszałam.




Zacznijmy od tego, że koreańskie maski mają długą i ciekawą historię. Były używane przez żołnierzy na wojnie, podczas ceremoni pogrzebowych, oraz podczas wyganiania złych duchów. Obecnie jednak, jak można się spodziewać, są produkowane masowo, aby turyści mogli mieć ładną i tradycyjną pamiątkę z Korei- ponoć posiadanie takiej maski przynosi szczęście.
Krótko streszczę koreańską legendę odnośnie masek, aby mieć choć minimalne pojęcie.
Pewnej nocy, bogowie nawiedzili młodego rzemieślnika o imieniu Huh, każąc mu wykonać 12 masek. Dopóki praca nie zostanie skończona, bogowie zabronili mu się spotkykać z innymi ludźmi. Chłopak zgodził się, ale podczas wykonywania ostatniej maski głupca, jego warsztat odwiedziła zaniepokojona kochanka, która nie widziała się z nim od długiego czasu. Ponieważ warunek został złamany, Huh zmarł, a maski nigdy nie zostały dokończone.


Do czasów obecnych przetrwało 9 z 12 masek. Prawdopodobnie te trzy brakujące zostały rozkradzione podczas wojny z Japończykami (1592-1598), albo ukradzione ze świątyni w której się znajdowały, choć niektórzy twierdzą, że tak naprawdę do dzisiaj zachowało się wszystkie 12 masek.

9 z 12 masek
Jednak Hahoe to nie tylko maski. Sztuka Hahoe składa się z ośmiu aktów, podczas których można wyróżnić elementy taneczne, muzyczne i satyryczne. Bohaterami tej sztuki są postaci z koreańskiej dynasti Joseon. Często pokazują one hipokryzję czy obłudę.
Maski są wykonane z drewna (zazwyczaj tego typu rzeczy wykonywano w Korei z papieru lub tykwy), dzięki czemu są bardziej trwałe. Powód, dla którego wykonano je tak pożądnie, jest prosty. Maski uważano za święte, a dodatkowo wielokrotnie je używano (inne maski były palone po jednokrotnym użyciu). Są to także jedyne maski, które uważa się za symbol dziedzictwa narodowego.
Swój idealny stan zawdzięczają między innymi temu, że wyciągano je tylko na specjalne uroczystości, a przez resztę czasu przechowywano w starannie zamkniętych pudełkach.
Aktorzy przed założeniem maski często składali ofiary, aby wyrazić swój szacunek wobec nich.
Są jednak wyjątkowe także dlatego, że ponoć maski reagują na mimikę aktora który je nosi.


Tak jak wspomniałam wcześniej, masek jest 12 (a przynajmniej było początkowo). Są to:
-Yangban (arystokrata)
-Bune/ Pune (kobieta)
-Gaksi (panna młoda)
-Seonbi (uczony)
-Jung/ Chung (mnich)
-Imae (głupiec)
-Choraengi (sługa Yangban)
-Halmi (wdowa)
-Baekjeong/ Paekchong (dawniej Huigwangi- rzeźnik)

No cóż, mając tyle postaci, można zrobić całkiem niezłą sztukę! A oto jak wygląda tradycyjny spektakl Hahoe:



Zapraszam też na mojego drugiego bloga z opowiadaniami: klik

____________________
źródła: http://en.wikipedia.org/wiki/Korean_mask , http://centrumkulturyorientu.pl/index.php/kultura/sztuka/64-maski-hahoe

czwartek, 6 lutego 2014

TOP 5 emocjonujących piosenek [KPOP]

Emocjonujące piosenki...no tak, może nie dla wszystkich wyraziłam się odpowiednio jasno. Chodzi mi o teledyski i nie tylko, po których oglądnięciu/posłuchaniu naprawdę można się popłakać. Nie mam na myśli smutnych piosenek- po prostu takie...pełne emocji, niekoniecznie smutku.
Mam nadzieję że wam się spodoba, ta kolejna porcja cudownych, kpopowych teledysków :)

1.B.A.P- 1004 (Angel)


Najnowsza piosenka B.A.P po prostu musiała się znaleźć na pierwszym miejscu. Mimo, że teledysk pojawił się zaledwie 3 dni temu, oglądnęłam go naprawdę dużo razy. Początkowo nie sądziłam, że gdy się skończy będę siedzieć przed komputerem zalana łzami. Jest naprawdę wzruszający i trudno powiedzieć tu tylko o jednym, konkretnym momencie. Kiedy w połowie mv myślałam, że już nie będzie nic, nad czym mogłabym na nowo zacząć płakać, pojawił się mój kochany Himchan z pistoletem, którym on (a właściwie jego lustrzane odbicie) strzelił sobie w głowę. Nie wiem jak dla was, ale to było dla mnie zbyt straszne.

2.Roh Ji Hoon- A song for you


Muszę przyznać, że teledysk Roh Ji Hoona widziałam po raz pierwszy. Klikając go na propozycjach na YouTube, nie spodziewałam się że aż tak bardzo mi się spodoba, a jednocześnie wzruszy do łez. Chyba najbardziej podobają mi się fragmenty, kiedy Ji Hoon idzie po ulicy, jakże cudownie wyglądając w garniturze. Nie wiele jest teledysków, które mimo braku układu tanecznego oraz użycia specjalnych efektów komputerowych, potrafią być jednocześnie tak piękne i tak smutne. Myślę, że warto oglądnąć ten teledysk,bo na pewno nie zmarnuje się czasu.

3.Se7en- When I can't sing

(nieoficjalny teledysk- z polskimi napisami, bo tekst jest bardzo istotny)

Mimo, że ta piosenka nie jest już najnowsza, zdecydowanie należy do moich ulubionych. Właściwie nie wiem, dlaczego tak strasznie mi się spodobała, bo nie jestem ogromną fanką Se7en'a. Mimo to, po oglądnięciu teledysku i przeczytaniu tekstu zastanowiłam się nad tym, co Se7en chce w niej przekazać. Trzeba wiedzieć, że to nie jest po prostu smutna piosenka o zawiedzionej miłości, których w kpopie mnówsto. Jest ona o miłości fanów, do Se7en'a, czyli do biasa. Kiedy pierwszy raz posłuchałam teledysku  z tłumaczeniem, po jego zakończeniu siedziałam jeszcze chwilę wpatrzona w propozycje innych filmów, zastanawiając się jakbym właściwie odpowiedziała na pytania zawarte w jej tekście...

4.Block B- Be the light


Nie wiem, czy to tylko moje odczucie, ale teledysk naprawdę mnie wzruszył. Możliwe, że zaważyło to, że Block B to jeden z moich ulubionych zespołów, i po prostu nie mogę znieść, kiedy ktoś bezceremonialnie leje mojego biasa...dla mnie to jest naprawdę smutne :'( mimo to, najbardziej wzruszającym momentem był 3:20 , kiedy reszta chłopaków z zespołu przyszła pomóc mu wstać...no cóż, muszę przyznać że prawie płakałam.

5.SHINee- Fire


Jedna z moich ulubionych, japońskich piosenek SHINee. Kocham tą spokojną, pełną pokoju atmosferę, którą wprowadza. Może nie jest najbardziej wzruszającą piosenką jaką słyszałam, ale mimo to, kiedy chłopcy dzielą się ogniem z innymi ludźmi, mam łzy w oczach. Sam ten gest jest przepiękny, a wraz z przecudnymi wokalami SHINee, jest po prostu arcydziełem. Jedna z niewielu piosenek, która potrafi zawsze mnie uspokoić i odstresować...:)


No, to to by było na tyle :) Mam nadzieję, że teledyski wam się podobają! Napiszcie w komentarzach swoje propozycje ^^
Chcielibyście więcej tego typu postów?

poniedziałek, 3 lutego 2014

Karōshi- śmierć z przepracowania

Nie od dzisiaj wiadomo, że Japończycy dużo pracują. Nie jest to nic nowego i bynajmniej nas nie dziwi. W końcu żyjemy w czasach, gdzie bez pieniędzy nie można długo pożyć (smutne, ale prawdziwe).
Śmierć z przepracowania- w Japonii coś, z czym spotykamy się na codzień.
Pierwszy przypadek tego zjawiska zanotowano w 1969r.



Co ciekawe, nie jest to do końca choroba. Nie można zauważyć jej objawów, a umierają na to zwykle osoby w pełnym zdrowiu, z dużymi ambicjami i planami- jednym słowem ludzie sukcesu. Mimo to, istnieje cecha wspólna wszystkich śmiertelnych przypadków. Duży wpływ na śmierć takiego człowieka wywiera stres i przepracowanie. A skąd tyle stresu i całej reszty? W Japonii najczęstsza jest praca wielogodzinna tzn. ludzie pracują ponad 60 godzin w tygodniu (dla porównania: gdyby przeciętny uczeń w naszym kraju miał codziennie 8 lekcji, uczyłby sie zaledwie połowę tego czasu, bo 30 godzin zegarowych), mają dodatkowo ponad 50 nadgodzin w miesiącu i ponad połowę niewykorzystanych urlopów. Więc wyobraźcie sobie, ile godzin poświęcają na pracę.
Szacuje się, że rocznie umiera z przepracowania nawet 30 tys. Japończyków, w tym ofiarą choroby(jeśli można to tak nazwać) padł także premier Japonii, Keizō Obuchi.



Mimo, że rząd podjął walkę z Karoshi, coraz częściej w społeczeństwie staje się ono dowodem na bycie człowiekiem sukcesu. Co więcej, modne staje sie posiadanie w rodzinie osoby, która umarła z przepracowania. Wszystko wynika z tradycji japońskiej, która mówi że należy szanować osoby lekceważące śmierć, więc przujmuje się Karoshi jako powód do dumy dla rodziny. Potwierdzeniem tego są rządowe rekompensaty pieniężne- rodzina zmarłego dostaje bardzo wysokie odszkodowanie.