piątek, 30 maja 2014

"This city never sleeps!"- czyli witamy w Tokyo.

Tajemnicze, nieprzewidywalne miasto, w którym idąc ulicą możesz zobaczyć nastolatków ubranych w robione kilka godzin stroje postaci z mangi czy też filmów. Miasto, gdzie technologia jest na bardzo wysokim poziomie, a wciąż przybywający mieszkańcy sprawiają, że tysiące ludzi żyją w tłoku, pośród kolorowych billboardów i neonów. Miejsce, gdzie styl jest odważny, pośród szarych tłumów ludzi, działających według jednego schematu... zapraszam was na podróż po japońskim Tokyo!




Mimo, że miasto znajduje się w jednym z najbardziej rozwiniętych krajów świata, nie jest idealnym miejscem dla turystów. Pierwszą przeszkodą w niezwykłej podróży po Tokyo, jest komunikacja miejska- i bynajmniej nie chodzi tu o jej stan, czy bezpieczeństwo, bo na to nie można narzekać. Jeśli nie przygotowaliśmy sobie wcześniej trasy, jaką mamy jechać, albo nie wiemy dokładnie na jakim przystanku powinniśmy wysiąść, raczej nie dotrzemy do celu na czas, gdyż mimo wszechobecnej technologi, mamy nikłe szanse, że znajdziemy gdzieś słowo po angielsku...
A więc krok pierwszy- znajomość japońskich alfabetów i chociaż kilku podstawowych słów i zwrotów. Bez tego możemy praktycznie zapomnieć o dotarciu gdziekolwiek, zjedzeniu w restauracji czy zakupieniu czegoś w sklepie bądź na targu.
Istnym zbawieniem dla zagubionych turystów może być zapoznanie się z najbardziej znanymi punktami Tokyo i z pomnikiem psa Hachiko- bez względu na to, gdzie chcielibyśmy iść, prawdopodobnie tam dojdziemy.
Pomnik Hachiko

Z psem związana jest pewna opowieść, na której podstawie zrobiono film (swoją drogą, jest bardzo fajny- polecam "Mój przyjaciel Hachiko" :)). Mówi się, że pies należał do profesora, który codziennie przyjeżdżał do Tokyo aby pracować, a Hachiko czekał na niego na dworcu. Któregoś dnia, kiedy zmarł i nie wrócił do przyjaciela, pies nadal czekał. Czekał aż do śmierci, a na jego pamiątkę, do dzisiaj możemy oglądać jego posąg, z tęskotą patrzący się na nadjeżdżające pociągi.
No dobrze, ale wracając do życia w stolicy Japonii- kiedy już zdołamy się dogadać, czeka na nas mnóstwo atrakcji, których zobaczenie zajmnie nam spokojnie kilka dni. Po pracy, wraz ze znajomymi możemy wybrać się na bardzo popularne tutaj Karaoke i pośpiewać najbardziej znane japońskie i  angielskie piosenki.
Jednak, inaczej niż w innych krajach, wejść do klubu mogą tylko zaproszeni goście, co w przypadku np wyjścia ze znajomymi, może być naprawdę fajne.
A jeśli  nie przepadamy za śpiewaniem?
Zawsze możemy umilić sobie czas występami maiko, albo pozwiedzać najpopularniejsze tokijskie dzielnice, tj Harajuku albo Shibuya, gdzie wszyscy fani mody, na pewno znajdą coś dla siebie. Sklepy i kluby, w większości otwarte są całą noc, a imprezy zaczynają się jedna po drugiej, więc w Tokyo zdecydownie nie można się nudzić! :)



W Tokyo, gdzie ponad 12 milionów osób żyje na zaledwie 2.185km kwadratowych, archtekci budowli muszą projektować przede wszystkim tak, aby budynek nie zajmował wiele miejsca. W swoich zmaganiach wykorzystują oryginalne i pomysłowe rozwiązania, tj manipulacja światłem. Ten pomysł najlepiej widać na tzw. Domu Pinginim, który dzięki grze światła, wydaje się większy, niż jest w rzeczywistości. Budynek znajduje się w dzielnicy Itabashi i jest mały nawet, jak na tokijskie standarty (szacuje się, że przeciętne mieszkanie tokijskiej rodziny należy do najmniejszych na świecie). Powierzchnia mieszkalna domu to 83m, a architekt użył luster i światła, aby wydawał się większy- no cóż, często wykorzystuje się takie rozwiązania.
Ale nie oszukujmy się- Tokyo należy do najdroższych miast na świecie, a przeciętnego Japończyka raczej nie stać na wynajęcie czy kupno apartamentu, stąd też w centrum Tokyo dominować będą biurowce i hotele- na próżno szukać prywatnych mieszkań.



A co wy sądzicie o Tokyo? Chcielibyście tam mieszkać? :)
Mogę wam zagwarantować, że napiszę jeszcze jakiś post o Japonii i Tokyo- jest w tym tyle szczegółów i fascynujących rzeczy, że po prostu nie da się wszystkiego opisać za pomocą trzech akapitów ;)
Dajcie znać jakie tematy związane z Azją was interesują, a postaram się napisac o tym posta :)




_______________
źródła: http://www.papilot.pl/lifestyle/7821/Zycie-w-rytmie-Tokio.html, https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&ved=0CDAQFjAA&url=http%3A%2F%2Fwww.domoplus.pl%2Fd_artykuly_154_tokio-male-zycie-wielkiego-miasta.html&ei=EoeIU4z6MqGS7Aa2m4DQAQ&usg=AFQjCNGsnv8M9TnARbw4UVEtEFsKbq0S_Q&sig2=kGB2_4tltdRvlDzztBzMDA

piątek, 23 maja 2014

"Playing hard, all night" -czyli o życiu w Gangnam.

Jedno z miast, które zdecydowanie znajdują się na mojej liście miejsc do zobaczenia przed śmiercią.
Mowa tu o największa z dzielnic stolicy Korei południowej, Seulu, a jej nazwa pochodzi od położenia na mapie, a oznacza "na południe od rzeki". Czym różni się od innych dzielnic? W przeciwieństwie do nich, tutaj wszystko musi być najlepsze, najwyższe, najnowocześniejsze. Jednym słowem: luksus, imprezy i zabawa, czyli witamy w Gangnam!



Zacznijmy od koreańskich ulic, na których w zdecydowanym stopniu dominują koreańskie samochody, tj Kia, czy Hyunday. Na próżno szukać innych marek- zagraniczne samochody kosztują dużo więcej, więc po co przepłacać chcąc kupić Volo, Toyotę itp, skoro "to, co nasze jest najlepsze". A w Gangnam? Tam oczywiście jest na odwrót.
Miasto, w którym jeszcze na początku i w połowie XX. wieku nie było nic, obecnie nazywane jest koreańskim Beverly Hills. Najdroższe marki, sklepy, ceny mieszkań i jedzenia. Jedym słowem- dzielinica dla bogaczy i elity (najczęściej są to także dobrze wykształceni ludzi, bo w Korei za wykształceniem idą pieniądze i prestiżowa praca.).
Znajdziemy tu tłum turystów z całego świata, nowoczesne metro, wysokie budynki i drapacze chmur, na ulicach drogie sklepy, kluby, imprezy... jeśli ktoś uwielbia oglądać starożytne zabytki, albo beztrosko chodzić po muzeach, raczej nie znajdzie tu nic dla siebie- oprócz typowo rozrywkowych obiektów, nie ma tu nic specjalnego do zwiedzania.


"Pochodzisz z Gangnam? Jesteś bogata/bogaty."- to pierwsze skojarzenie Koreańczyka, któremu powie się, że urodziło/dorastało się właśnie w tej dzielnicy... w końcu nie wielu ludzi stać na utrzymanie się tam.
Ta dzielnica zupełnie nie przypomina innych koreańskich miast. Tutaj nie ma czasu na wrodzony spokój Koreańczyków, na ich ułożenie i raczej stosunkowo cichą naturę, w porównaiu do zachodniej.
"Playing hard, all night" (baw się dobrze całą noc) można by nazwać mottem Koreańczyków. Już nie tak popularny PSY wspominał o tym w swojej piosence (chyba nie muszę mówić w której?), a konkretniej powiedział, że tutaj żyją faceci, "których serce płonie w nocy" i kobiety "które rozpuszczają swoje włosy i wiedzą jak imprezować". Sklepy, imprezy- zdecydowana większość miejsc użytku publicznego jest w Gangnam otwarta 24/7.


A dla zakochanych też się coś znajdzie! W dwóch dzielnicach Gangnam, Cheongdam i Nonhyeon, powstaje wiele zdjęć ślubnych "z górnej półki". Jeśli ktoś chciałby pochwalić się znajomym swoim niesamowitym zdjęciem ze ślubu , zdecydowanie powinien zrobić je w Gangnam (jeśli oczywiście ma pieniądze)
"Wedding Town", bo tak ochrzczono te dzielnice mają miejsce, w którym czekający tam fotografowie na zawołanie zrobią ci profesjonalne zdjęcia. Mowa tu o nie występujących chyba nigdzie indziej "kręconych" drzewach w "Dosan Park". To właśnie tam powstają najlepsze fotografie, które są pamiątką na naprawdę całe życie.
Miejsce to jest wykorzystywane także w popularnym koreańskim show "We Got Married", w którym występują celebryci udając, że są parą- to właśnie tam w większości przypadków kręcą romantyczne sceny czy też robią ślubne zdjęcia, które na miejscu mogą być przerobione, tak jak chcemy.


metro w Gangnam

Gangnam, Seul. Miasto, w którym noc staje się dniem z tymi wszystkimi światłami, neonami, billboardami. Tutaj wszystko jest inne i mimo braku zabytków, nie sposób nie wejść do każdego sklepu, nawet jeśli wiemy, że nic nie kupimy. Koreańska Ameryka, koreańskie Beverly Hills. Miasto, w którym ludzie wiedzą jak się bawić i mogą to robić całe noce.



_________________
źródła: http://www.tokfm.pl/blogi/kropkinamapie/2013/08/jak_wyglada_zycie_w_gangnam_zapraszamy_do_seulu_/1, http://www.theguardian.com/music/shortcuts/2012/oct/25/gangnam-style-seouls-most-exclusive-neighbourhood, http://www.theglobeandmail.com/news/world/gangnam-the-beverly-hills-of-seoul/article6794950/


czwartek, 22 maja 2014

Tematyka teledysków Kpop: "I żyli długo i szczęśliwie... "

Rozpoczynam serie notek z pięknym tytułem: TEMATYKA AZJATYCKICH TELEDYSKÓW! Nawet jeśli wam się nie tak nie wydaje, to sceny w każdym teledysku mogą przypominać inne. Dziś naszą tematyką są ŚLUBY xD Ogólnie nie jeden raz taki wątek pojawił się w Kpopie, ale może przyjrzymy się im bliżej?

To chyba najpiękniejsza historia, jaką mogłam tutaj dodać. Trochę zazdrości nikomu nie zaszkodzi - o ile na czas przyjdzie się na ślub. No powiem tyle, że jedno mnie zastanawia - czemu ona ma czarną suknie na ślubie?


(Kiss po Koreańsku xD)

(Zabijcie mnie ja się nie będę żenić) 

Pierwsze Mv jakie przyjdzie wam do głowy, gdy usłyszycie "ślub" to na pewno będzie to Mv. Nawet sam tytuł mówi sam za siebie. Oczywiście historia nie tylko jest smutna, ale można powiedzieć jedno, czego można się z niego nauczyć: "Kto pierwszy, ten lepszy!"





Jaejoong! On jest taki... aaa sorki miałam pisać o Mv. Ahh więc oczywiście stykamy się z podobną historią, co Wedding Dress. Równie bolesną dla "głównego bohatera". Sami masochiści zawsze są na ślubie swoich największych miłości. 

(Yhym... masochista... yhym) 

(Jestem śliczny... *__*)


No tutaj natrafiamy na coś całkiem innego. Chociaż nie cieszyłam się tak wyglądem teledysku, jak męska część fanów (kto oglądał to wie), to mogę powiedzieć, że ta piosenka jest genialna, a do tego sama historia jest całkiem inna.  Z serii... druhna podrywa pana młodego. 

(Co za... tak bez diamentu pewnie by jej nie pocałował)

(Te nieszczere uśmiechy part1) 



Bom wygląda tak słoodko w sukni ślubnej. Przyznam szczerze, że jak przypominam sobie tą piosenkę to przed oczami mam jej koncert na którym jest w sukni ślubnej. Zawsze jak na nią patrze to mówię, że ja bym się tylko dla tej sukni ożeniła. hahaha 






No i nareszcie - teledysk nr 1! Dlaczego? Niech pomyśle... niby fabuła taka sama, nic nowego... to teledysk był taki uroczy i jeszcze do tego, ta piękna końcówka! Czemu piękna?

(Kłamca!)

(Trafi na facebooka, nich ludzie wiedzą.)

(Nieszczery uśmiech part 2)


(TAK! TAK! Mówiłam, że yaoi! Wiedziałam! Taaak! Taaak!!!)

(... .... Nie?) 

Co do teledysku, to... początek jest wyjątkowo ślubny! Nawet marsz weselny - nic tylko się żenić. 

(Dużo ma tych mężów... wie jak się ustawić!)


Teraz teledyski z serii... śni mi się ślub - nie ważne z kim. xD Nigdy tego nie ogarnę, ale najwidoczniej ja byłam dziwnym dzieckiem i... ja się ożenie tylko z jedną osobą! Ale ona mieszka w Koreii i mnie nie chce! 


Ostatnio zaczęłam mieć do nich niesamowity sentyment. Nie dość, że ich piosenki poprawiają mi humor to do tego jeszcze ich teledyski są równie "lekkie". To samo można poczuć, oglądając Give Love (tsaa lubię tą piosenkę). Teraz pojawia się pytanie - jak zareagowałoby twoje starsze rodzeństwo, gdybyś ożeniła się wcześniej, niż oni? 






Tak więc zamykamy naszą listę i "ZYJCIE DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE".

piątek, 16 maja 2014

Co właściwie dzieje się w SM Ent.?- czyli o Krisie z EXO

Przez ostatnie dwa dni, naprawdę dużo dzieje sie w kpopowym świecie. Oprócz przyjemych stron, takich jak coraz to nowe comebacki i debiuty, punktem kulminacyjnym stał się fakt, że Kris, leader EXO-M, zamierza odejść z zespołu. Informacja ta była tak nagła i zadziwiająca, że fanki, takie jak ja, chciały dowiedzieć się, dlaczego.

No cóż, nie ukrywam, że to nie pierwsza taka sytuacja w SM Entertainmet, jednaj z największych korporacji w Korei południowej. Siedem lat temu była podobna sytuacja z członkiem Super Junior. Wracając do Krisa, do sieci wyciekły informacje, że chłopak zamierza unieważnić kontakt z wytwórnią i pozwać ją- mimo, że "oficjalny" powód rezygnacji nie jest znany, Wu Yifan twierdzi, że SM traktuje ich jak rzeczy- są przemęczani, a dodatkowo nie mogą się rozwijać.
Poszperałam trochę w internecie i dowiedziałam się, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana.
Okazało się, że życie gwiazdy, szczególnie w SM nie jest usłane różami. CEO (Chief Executive Officer), czyli "leader" agencji, jest zdania, że jego "podopieczni" są co najmniej robatami- nie potrzebują ani chwili odpoczynku. Nie od dziś wiadomo, że gdzie jak gdzie, ale w SM lubią pieniądze (jest to do tego stopnia wiadome, że niektórzy w internecie specjalnie piszą "$M"- szczegół, ale dość znaczący), co wcale nie jest dobre- nie szczególnie zależy im na zdrowiu gwiazd.
Dodatkowo, ponoć agencja ma dostęp do kont internetowych na wszystkich portalach swoich gwiazd- sprawdzają uważnie wszystkie ich wpisy, a dodatkowo zabierają im ich prywatne telefony i laptopy... czy tylko mi wydaje się to już chore? Ponoć jeden z członków EXO (nie pamiętam który, niestety) aby wysłać kilka wiadomości, musiał przemycić laptop do łazienki...



Wiadomo jak to jest, kiedy coś zmienia się w jakimś zespole- niektórzy ludzie akceptują tą zmianę, a inni ją hejtują. Podobnie jest w wypadku Krisa. Wiele kpoperów zgadza się z jego opinią (ja do nich należę), że SM traktuje ich jak roboty. Mimo wszystko, byłam jedną z fanek, które płakały, kiedy się o tym dowiedziały- no cóż, EXO z 11 członkami, to już nie to samo, prawda? No i, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, niektórzy z "fanów" (raczej fanatyków) zrobili sobie krzywdę- słyszałam nawet o jednym samobójstwie...
Mimo wszystko nie rozumiem osób, które nagle zaczęły hejtować Krisa mówiąc, że EXO byłoby lepsze bez niego, że chłopak nie umie śpiewać... przepraszam bardzo, ale jemu na pewno jest trudno. Osobiście bardzo podziwiam Yifan'a, że zdołał się przeciwstawić wykorzystywaniu, które czasem podchodzi pod terror. Gdybym ja była na jego miejscu, chyba nie dałabym rady. 



A co na to EXO? Suho, leader EXO-K wypowiadał się, że posunięcie Krisa jest dla nich niezrozumiałe. Twierdzi, że zespół ma mieszane uczucia, co do jego zachowania. Agencja twierdzi, że Yifan powinien przeprosić zespół i agencję, oraz wycofać pozew- nie sądzę jednak, żeby tak się stało- w końcu, musiał chyba długo zbierać w sobie odwagę,aby w końcu zbuntować się przeciwko SM- może to będzie dla nich nauczka, że idole to też ludzie i też potrzebują odpoczynku.
Warto też wiedzieć, że wszyscy z EXO, którzy mieli instagrama, przestali go obserwować- jak pisałam, nie sądzę, żeby to była ich wola. Czuję, że agencja maczała w tym palce, szczególnie, że Suho swoją wypowiedź o całej sprawie zakończył tak:
"We'll work hard. We are one. We love you."
Okej, mam nadzieję, że trochę rozjaśniłam wam sprawę Krisa. Na razie nie ma oficjanych informacji, ale kiedy się pojawią, będę aktualizowac posta. Dla mnie to też był szok- Kris był (i jest) jednym z moich ukochanych członków EXO... no ale cóż, przecież to jego wybór.
Mam tylko nadzieję, że reszta chłopaków będzie po stronie Yifana- nie zniosłabym chyba, gdyby EXO, których mottem jest "WE ARE ONE" rozpadł się z takiego głupiego powodu...

#WeBelieveInYouKris

A wy co sądzicie o całej sprawie?