To anime zakończyłam oglądać wczoraj i muszę stwierdzić, że żałuję że było takie krótkie. Momentami mi się nudziło, ale koniec końców jest to naprawdę fajna seria, którą naprawdę polecam.
ilość odcinków: 13
rok wydania: 2013
gatunek: shounen, akcja, psychologiczny, kryminał
Liceum, szczególnie jeśli jest tylko dla najlepszych uczniów, kojarzy nam się z nadzieją na lepszą przyszłość. Naegi, główny bohater anime , kiedy dowiaduje się, że ma szansę uczęszczać do Akademii Nadziei, jest wprost wniebowzięty... no bo kto nie skorzystałby z takiej szansy? Jak szybko chłopak zauważa, szkole daleko od ideałów. On oraz 15 innych uczniów zostają wplątani w krwawą grę o życie lub śmierć. Zasady są proste- jeśli kogoś zabijesz i nikt nie odkryje że to ty, możesz wyjść z akademii. Jeśli nie- no cóż, zostaniesz tu na zawsze, albo czeka cię krwawa egzekucja.
Anime to typowy kryminał. Mimo że spodziewałam się, że będzie bardziej krwawe, pozytywnie mnie zaskoczyło. Wątek jest ciekawy, znajdziemy tutaj zwroty akcji oraz zagadkowe morderstwa. Wszystko po to, aby odkryć winnego zbrodni. Winni są osądzani w Szkolnych Sądach, na których Naegi i inni uczniowie porządkują to, co się wydarzyło- a po sądzie czeka nas egzekucja, która jest naprawdę fajnie animowana.
Tak jest właściwie przez większość odcinków: morderstwo, sąd i egzekucja. Zmienia się to pod koniec, kiedy garstka ocalałych uczniów, postanawia wydostać się z akademii.
Kim są bohaterowie anime? Sam Naegi jest po prostu zwyczajnym, trochę kujonowatym, lekko nieśmiałym uczniem, który do Akademii najlepszych dostał sie, przynajmniej na początku, przez przypadek. Pozostali uczniowie to mieszkanka różnych stereotypów, która wyśmiewa typowe cechy ludzkie. Zobaczymy tu m.in typowego, grubego otaku, mola książkowego z manią prześladowczą i rozdwojeniem jaźni, która raz na czas zmienia się w zabójcę, wysportowaną pływaczkę, a także dyrektora szkoły- Monokumę, albo Mononiedźwiedzia.
Monokuma, przez swój wygląd i sposób mówienia jest uroczy i trudno go o cokolwiek podejrzewać- ale tutaj kolejny morał, aby nie oceniać po wyglądzie. Mimo, że jest on tylko sterowaną zabawką, potrafi nieźle zaleźć bohaterom za skórę,
Grafika i animacja są na przyzwoitym poziomie- nie zauważyłam żadnych błędów. Tła są, w większości przypadków, bardzo szczegółowe, a muzyka pozwala jeszcze bardziej wczuć się klimat.
Jedynym minusem, do którego za żadne skarby nie mogę się przyzwyczaić, jest wściekle różowa krew. Muszę przyznać, że poza niektórymi bohaterami, jest to jedyna rzecz, która mnie denerwuje- jeśli chodzi o krew, lubię takie serie jak Tokyo Ghoul, czy Another, ale pomijając ten jeden szczegół, Danganronpa też jest niczego sobie.
Jeśli chodzi o openingi i endingi, nie szczególnie mi się podobają- opening jest po angielsku (co wg mnie w japońskich anime jest to nie do zaakceptowania), a ending pokazuje dalszą część historii, bez użycia słów.
Generalnie anime mi się podobało i polecam jego oglądnięcie. Kiedy przyzwyczaicie się do różowej krwi i stereotypowych bohaterów, zabawa gwarantowana!
Cholernie poprzycinane, nawet nie grając w grę to czułam... A tymczasem mój zamiar do zakupienia Danganronpa: Trigger Happy Havoc nadal nie osłabł, chociaż niestety pamiętam trochę rzeczy z anime, ale gra ponoć świetna, muszę mieć.
OdpowiedzUsuń