Kiedy przyjechałam,było jeszcze ciemno. Pod klubem stało kilka grupek osób. Wzięłam mój plecak z przypinkami i udałam się do najbliższej grupki. Stanęłam w kolejce i czekałam, aby Staff zapisali mi numerek na ręce. Godzina mijała, a mi było coraz bardziej zimno- pogoda niestety nas nie rozpieszczała. W końcu, trochę po godzinie 7, dostałam numerek, G49.
Jakie były inne oznaczenia? G przed numerkiem oznaczało general, czyli że mam zwykly bilet, z normalnym wejściem. Kiedy ktoś miał zapisane "E", early, miał kupione wcześniejsze wejście.
Potem poinformowano nas, gdzie można było odebrać zamówione zestawy fanowskie (koszulka, lightstick,banner), albo kupić, po 5 zł, lighsticka i banner.
koszulka, przypinka, banner z życzeniami urodzinowymi dla Rena oraz fioletowy lightstick |
***
Co dwie godziny, trzeba było meldować się pod klubem na check-up'y, gdzie staff sprawdzał, czy kolejne numerki się wstawiły, Wg mnie było to nie potrzebne. Rozumiem, że staff chciał potem szybko wpuszczać ludzi do klubu, ale bez przesady. A zbiórka pod Progresją co 2h, zdecydowanie utrudniała poruszanie się. Dobrze, że koło klubu znajdował się mały Real, a trochę dalej McDonald- przynajmniej można było się ogrzać i zjeść coś ciepłego.wO 16 wszyscy mieli już zebrać się pod klubem, aby utworzyć kolejkę na koncert. Trochę trwało, nim wszyscy się ustawili, ale w końcu nam się udało. Dopiero o 17:30 wchodziły osoby z wcześniejszym wejściem, a o 18 pozostali. Było naprawdę zimno. Dużo osób stało w kocach a inni próbowali tańczyć kpopowe układy, aby było im trochę cieplej, W końcu ktoś wpadł na dobry pomysł i włączył kpop na głośnikach. Tańczyliśmy i śpiewaliśmy do super muzyki, aż w końcu dołączyła się cała kolejka. Było super, a takie wygłupianie się ma ulicy naprawdę pomaga. Śpiewaliśmy także piosenki NU'EST, aż w końcu przyszli po raz kolejny fotografowie NU'EST i zaczęli nagrywać nasze zabawy przed klubem. W końcu,koło 18 ktoś z początku kolejki krzyknął, że zaczęli rozdawać bilety. Zmęczeni i rozgrzani stanęliśmy w kolejce (która zniszczyła się trochę na skutek śpiewania i tańczenia) i rozmawialiśmy z osobami, które stały obok nas. Było tak lodowato, że nie czułam palców ani nóg. Po jakiejś godzinie, w końcu weszłam do ciepłego klubu. Oddałam kurtkę do szatni i ustawiłam się jak najbliżej sceny (ponieważ były tam już osoby z wcześniejszym wejściem oraz 49 osób przede mną, była mniej więcej na środku sali.
***
Koncert zaczął się punktualnie o 20. Kiedy chłopcy w końcu wyszli na scenę, myślałam- dosłownie- że umrę na zawał. Byli jeszcze bardziej perfekcyjni, niż na teledyskach. Decybele pisku i krzyku fanek sięgnęły zenitu.Najpierw zatańczyli i śpiewali do dwóch piosenek- najpierw intro, a następnie perfekcyjnie wykonane FACE. Podczas tego występu dowiedziałam się, jak głośno potrafię piszczeć. Było naprawdę super oglądać tak dobrze znany układ i słuchać piosenki na żywo. Chłopcy, ubrani w czarne koszulki (także prześwitujące hehe), świetnie się spisali, mimo braku Baekho.Potem NU'EST zaczęli sie przedstawiać. Pierwszy mówił JR, ale musiał co chwilę przerywać, bo fanki piszczały za każdym razem, kiedy próbował coś powiedzieć, ale w końcu mu się udało. Potem przyszła kolej na Rena. Tuż po tym, jak się przedstawił, zaczęliśmy śpiewać mu sto lat, pokazując banery, najpierw po koreańsku, a potem po polsku. Wyglądał na naprawdę ucieszonego :)
Potem chłopcy podziękowali Polsce i My Music Taste. Mówili nam, co zwiedzali w Warszawie i pytali się nas, jakie polskie dania im polecamy. Jeden z najlepszych momentów koncertu- wszyscy zaczeli krzyczeć do rytmu "Pierogi" i "bigos", a NU'EST pokazali, że mają naprawdę unikalną relację z fanami. Nie spodziewałam się, że mają taki świetny kontakt z publiką, Po jakimś czasie razem z nami krzyczeli nazwy polskich dań. Potem Ren podziękował za życzenia urodzinowe i opowiadał, że kiedy chodził po warszawskim starym mieście, zauważył, że polskie dziewczyny są naprawdę ładne, oraz że chciałaby mieszkać w Polsce, co wywołało kolejną falę pisków i doprowadziło mnie do palpitacji serca <3 Po tym stwierdzeniu, wszyscy darli się co najmniej kilkadziesiąt sekund. To było naprawdę cudowne <3 Po jakiejś chwili, NU'EST nareszcie mogli dojść do głosu. Większość fanek chciała, aby ten koncert trwał wiecznie. Był naprawdę piękny.
Następna piosenka, jaką przedstawili, było Not Over You. To jedna z moich ulubionych piosenek, więc możecie wyobrazić sobie moją reakcję,
Mimo bolących rąk od trzymania telefonu, banneru i lightsticków, byłam naprawdę szczęśliwa. Nie potrafię opisać tego uczucia, które towarzyszy mi na koncertach, ale wiem jedno- dla takich chwil warto żyć.
A co po not over you? Aby uspokoić trochę publikę (chociaż wywołało to tylko ponowny przypływ szczęścia i fangirlowania, chłopcy zaśpiewali Hello, które -jak zresztą wszystko- było cudownie wykonane. Kiedy śpiewali swoje części, uśmiechali się do fanów, a raz na czas dotykali ich rąk (właśnie dlatego żałuję, że nie wykupiłam wcześniejszego wejścia), albo śpiewając słowa piosenki, wybierali randomową osobę wskazując na nią i śpiewając do niej...
Kolejną piosenką o łagodniejszych klimatach, było "Introduce me to your noona" Podczas tej piosenki Aron objął Rena i przez chwilę śpiewali razem! Rap JR przyprawił wszystkich o zawał serca,,
Potem znowu krótka przerwa, aby chłopcy mogli wygłosić swoje monolgi. Przekazali wiadomość od Baekho, który mówił że przeprasza, że nie może tutaj być, mimo, że bardzo by chciał. Potem Ren powiedział, że następnym razem (!) postarają się przyjechać w piątkę, wraz z Baekho. A odpowiedź ze strony fanów? Euforia. Czyli będzie następny raz? Aaaaaa! Jak dowiedzieliśmy się później od JR, po bokach sceny zostały rozstawione kamery, przez które Baekho nadzoruje koncert ;) To bardzo miło ze strony i chłopców i organizatorów, że informują go na bieżąco o tym, co się dzieje i sprawiają, żeby poczuł się, jakby był wraz z nimi. JR zapytał, co myślimy o koncercie, oraz czy nam się podoba. Odpowiedź łatwo można zgadnąć. Minhyun dodał, że mimo, że to ich pierwszy raz w Polsce, przywitało ich wiele fanów, za co naprawdę dziękują. W ramach dowodu, JR (znowu) zrobił serduszko w naszą stronę, mówiąc "Kamsahamnida, Saranghae", a Ren poszedł w jego ślady, robiąc to samo.
jedne z mniej rozmazanych zdjęć. Jeśli ktoś dziwi się, czemu są w takiej jakości, proszę spojrzeć na ostanie zdania w tym poście ;) |
Ale nie można pominąć jednego z najlepszych momentów na każdym koncercie. Flaga Polski! Chłopcy też ją mieli. To naprawdę cudowne uczucie, kiedy widzisz swoich idoli, których kochasz i wspierasz, na żywo, a oni jeszcze trzymają narodową flagę twojego kraju. To było urocze, kiedy Ren zaczął się nią bawić zakładając ją sobie na głowę i robiąc słodkie miny.Potem piosenka "Hey, LOVE", aby serca wszystkich obecnych zaczęły bić jeszcze szybciej. Aron kierował mikrofon w stronę fanów, abyśmy mogli zaśpiewać razem z nimi. Ponieważ to piosenka o miłości, na koniec wszyscy zrobili serduszka, co spotkało się z odezwem fanek ( a jakżeby inaczej).
Aron powiedział po angielsku, że została jeszcze tylko jedna piosenka. Z jednej strony było mi trochę smutno, że to wszystko już się kończy, ale szybko o tym zapomniała. Byłam tam, widziałam ich, śpiewałam z nimi. To było warte wszystkiego.
Ostatnią piosenką było "Beautiful Solo", także jedna z moich ulubionych piosenek NU'EST. Byłam naprawdę zadowolona, że postanowili ją zaśpiewać. Podczas tej piosenki jeszcze raz ukazała się flaga, Ren ponownie udawał biało-czerwonego ducha, a potem zyskał nową, biało-czerwoną pelerynę (oczywiście wyglądał w niej genialnie, to w końcu Ren). Chyba pomysł z "flagowym duchem" spodobał się reszcie chłopaków, bo wkrótce wszyscy zaczęli bawić się i owijać flagą, Podziękowali nam, pięknie się kłaniając, a my podziękowaliśmy im pokazywaniem serduszek i krzyczeniem "thank you" i "kamsahamnida". Zgasły światła sceny, a w sali zapaliło się światło.
***
Wszystko działo się tak strasznie szybko. Osoby, które miały kupiony "meet & greet" (oczywiście nie byłam to ja... no cóż, tak mało pieniędzy, tak dużo koncertów. ) zostały poproszone o wyjście przed klub, aż cała reszta weźmie z szatni swoje rzeczy i pójdzie do domów. W oczach miałam łzy, zresztą nie tylko ja. Kilka dziewczyn płakało opierając się o swoje koleżanki, albo Staff, dziękując im za ten piękny koncert. Nie chciałam wychodzić z klubu, Byłam zmęczona, spocona, ale mimo to mogłabym tu zostać na zawsze. Zrobiłam sobie jeszcze zdjęcie z plakatem z NU'EST, który wisiał na ścianie. Nadal nie mogłam uwierzyć, że ich widziałam i że to są realni ludzie, a nie tylko obrazki w internecie. Gdybym tylko mogła ich teraz zobaczyć, myślę, że przytuliłabym się do nich, płacząc i mówiąc, że koncert zdecydowanie przerósł moje oczekiwania i był absolutnie perfekcyjny.Chłopcy na scenie, byli ode mnie oddaleni o jakieś dwa metry- sam ten fakt przyprawiał mnie o palpitacja serca. Nie mogłam się zdecydować, na kogo mam patrzeć- wszyscy byli tacy piękni.Zdawali mi się jeszcze przystojniejsi i seksowni, niż są w teledyskach, co po prostu nie mieściło mi się w głowie.
Koncert był niesamowity i bardzo, bardzo chciałabym kiedyś go powtórzyć, Jedyne, czego żałuję, to to, że nie kupiłam droższych biletów (nie mam pojęcia, skąd bym wzięła kasę, no cóż).
Dziękuję wszystkim, którzy byli na koncercie, tworząc tą niezapomnianą atmosferę, oraz dziękuję NU'EST za to, że przyjechali do Polski i dali z siebie wszystko, czym poprawili mój humor na naprawdę wiele najbliższych dni.
Kamsahamnida.
Jeśli jesteście ciekawi filmików, zapraszam na mój kanał na YT, gdzie będą one się stopniowo pojawiały (nie zabijajcie za jakość, musiałam je nagrywać skacząc śpiewając, machając banerem, lightstickiem, patrząc się na nich i na telefon i próbując przyjąć do wiadomości fakt, że jestem tu naprawdę..)
[wszystkie zdjęcia są moje]