Może zacznę od tego, co zainspirowało mnie do napisania tego postu. Robiłam akurat porządki i znalazłam książkę, o rzeźbieniu w owocach. Nigdy tego nie próbowałam, a akurat miałam trochę wolnego czasu, więc stwierdziłam, że mogę coś wyrzeźbić. W sumie, zainteresowało mnie to i bardzo mi się spodobało. Mam nadzieję, że wy też to polubicie.
Teraz, zanim pochwalę się moimi dokonaniami, przydałoby się znać trochę teorii. No cóż, jak można się spodziewać, ojczyzną rzeźbienia w owocach i warzywach (po polsku: carvingu), są kraje azjatyckie, takie jak Tajlandia i Japonia. Już w latach 618- 907, pojawiły się pierwsze wzmianki o tej, jakby nie patrzeć, sztuce. Początkowo carving był znany jedynie wśród zamożnych obywateli, jednak z czasem zagościł także na stołach nieco biedniejszych osób. Skąd w ogóle się wziął? W tamtych czasach uważano, że dobre, obfite plony są zasługą sił wyższych i w ten sposób starano się podziękować za dary natury. Jako ciekawostkę powiem, że obecnie w Tajlandii, carvingu możemy nauczyć się w szkole, gdyż, jako dziedzictwo narodowe, wymaga propagowania i ochrony.
Również w Chinach, organizowane są konkursy na najładniejsze dekoracje, wykonane właśnie metodą carvingu. Mistrzowie, albo chociaż ci, co mają w tej sztuce jakiekolwiek doświadczenie, potrafią wykonać z owoców i warzyw naprawdę piękne rzeczy!
A oto moje dzieła. Możecie komentować, ale od razu mówię, że robiłam je pierwszy raz z pomocą książki i internetu ;)
|
Łabędź i jabłko ;) |
|
mojemu kotu także się spodobały :D |
No cóż, to tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że post wam się podobał. Może kiedyś też spróbujecie coś wyrzebić? Chętnych zapraszam na YouTube, a konkretniej tutaj:
klik
***
Wow! Dziękuję wam za obserwowanie mojego bloga! Już 27 osób <3 Naprawdę cieszy mnie to, że komuś podoba się to, co publikuję :) Postaram się pisać posty częściej, niż robiłam to ostatnio, ale wiadomo- szkoła i nauka zdecydowanie ograniczają wolny czas. Mimo to, dziękuję wam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz