Początkowo zastanawiałam się skąd w ogóle wziął się pomysł na coś takiego- przecież w obecnych czasach praktycznie każdy może pozwolić sobie na kota. Otóż, w Tokio jest to bardziej skomplikowane- w tamtejszych warunkach mieszkaniowych nie jest łatwo mieć jakiekolwiek zwierzątko. Mieszkania są małe, a ludzie są zabiegani i wracają do domów po nocach. Nic więc dziwnego, że w przerwie w pracy lubią odpocząć przy miłych, uroczych zwierzętach jakimi są koty, naprawdę można się odprężyć.
W restauracjach, oprócz zjedzenia dobrego, w miarę taniego posiłku, można przytulić, albo pogłaskać kotka, który może swobodnie chodzić sobie między stolikami. Właścicielem sieci kafejek jest 34-letni Takafumi Fukui, który myśląc o potrzebach swoich klientów stworzył w każdej restauracji duży, wyposażony pokój,wraz z czternastoma kotami, w którym, po wpłaceniu 800 yenów (około 40zł) można bawić się z nimi, czytać komiksy, albo po prostu relaksować się pijąc herbatę.
Mimo, że kawiarnie są czyste, w każdej sali jest odświeżacz powietrza, a kuwety są trzymane na zapleczu, nie uważam, żeby było to szczególnie higieniczne. Sama mam w domu koty i widzę, że kiedy przechodzą np po szafce, często w powietrzu zostaje ich sierść... no cóż, nie gustuję w jedzeniu kocich włosów ;)
Tak czy siak, chętnie wybrałabym się do takiej kawiarni i mam nadzieję, że uda mi się to zrobić! :)
Polecajcie bloga i piszcie komentarze! Liczę na was :p
Saranghae <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz