sobota, 23 kwietnia 2016

Dziennik Ma Yan: Z życia chińskiej uczennicy [recenzja książki]

Zazwyczaj nie lubię książek obyczajowych, opowiadających o życiu zwykłych ludzi. Tym razem jednak, postanowiłam dać takowej pozycji szansę i... mój światopogląd zmienił się bezpowrotnie.

Książka jest osobistym dziennikiem Ma Yan, chińskiej uczennicy ze wsi, która skrupulatnie opisuje swoje życie, szkołę, plany i marzenia. Zdawałoby się, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego- ale to nieprawda.


Dziewczynka pokazuje trudy życia w chińskiej wiosce, w biedzie i głodzie, jako "gorsi", zapomniani przez rząd i niemający wielkich nadziei na przyszłość. Jest jedną z niewielu dziewczyn w wiosce, która ma w ogóle możliwość chodzenia do szkoły i kształcenia się, bo wcale nie jest to takie oczywiste- przecież to chłopcy są ważniejsi i to ich zdolności trzeba rozwijać w pierwszej kolejności. Wiele kobiet we wsi, w tym mama Ma Yan, są analfabetkami. Nie umieją czytać ani pisać, a ich "kariera" ogranicza się do uprawy niewielkiego skrawka ziemi znajdującego się przy glinianym domku. Mimo wszystko, dzięki pomocy matki i jej wierze w córkę, Ma Yan może kontynuować naukę, a także iść do gimnazjum. Jej rodzice nie chcą, aby skończyła tak jak oni i za wszelką cenę starają się jej zapewnić jak najlepszą, spokojną przyszłość. My, czytelnicy z każdym wpisem uświadamiamy sobie, jak wielu rzeczy musi się wyrzec rodzina tytułowej bohaterki, aby pozwolić jej na luksus edukacji. Dostajemy też całkiem wyraźny obraz tego, jak wygląda typowa wiejska szkoła- nie chcąc spoilerować powiem tylko, że nie należy do najprzyjemniejszych miejsc.

Oprócz opisywania zwyczajnego życia, takiego jak uprawa roli, długa droga do szkoły, często przemierzana w pełnym słońcu, lub jedzenie ryżu i bułeczek, dziewczynka dzieli się z nami swoimi skrytymi marzeniami o pójściu  na uniwersytet i zostaniu policjantem, a także mówi o swoich największym skarbie- osobom żyjącym w krajach pierwszego świata w XXI wieku aż trudno uwierzyć, że najcenniejszą i najbardziej ukochaną rzeczą Ma Yan jest... długopis. Ma tylko jedną sztukę, a aby ją zakupić, musiała ograniczać jedzenie przez jakiś czas.
Nieprawdopodobne, że w rozwijających się krajach istnieją ludzie, którzy muszą oszczędzać na zakup zwykłego długopisu- niemniej jednak, prawdziwe.


Książka została wydana dzięki francuskim dziennikarzom którzy przypadkowo, podczas swojej podróży do Chin spotkali rodzinę Ma Yan i, jak można się spodziewać, urzekła ich jej historia. Dzienniki dziewczynki, początkowo wydane w jednym z francuskich magazynów wywołały falę sympatii wobec Ma Yan, a dzięki pomocy ludzi, ona i 30 innych dzieci z wioski miało możliwość kontynuowania nauki.

Dziennik Ma Yan jest jedną z tych książek, których nie da się odłożyć- szczególnie, jeśli jest się typowym zachodnim zjadaczem chleba. Czasami trudno nam pojąć z jakimi problemami spotykają się ludzie mieszkający w innych miejscach na świecie, a ta książka jest z tego rodzaju opowieści, które otwierają nam oczy na pewne ważne sprawy, które zdecydowanie powinny być zmienione.

Dziękuję za przeczytanie <3
Proszę o komentarze, bo Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna ^^

2 komentarze:

  1. Niby tez nie przepadam za ksiazkami obyczajowymi jednak ty swoja recenzja zachecilas mnie do przeczytania tej ksiazki. Twoje posty sa bardzo ciekawe i codziennie tu zagladam by zobaczyc czy nie dodalas czegos nowego. Kiedy pojawi sie cos o Korei Poludniowej? Czekam z niecierpliwoscia i zycze powodzenia w dalszym pisaniu ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że posty Ci się podobają :)
      O Korei napiszę jak najszybciej (już mam w planach kilka postów), ale niestety obecnie trudno mi znaleźć trochę czasu- niemniej jednak, staram się XD
      Czy jest jakiś temat o Korei (i nie tylko), który szczególnie Cię interesuje? :)
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń