piątek, 8 stycznia 2016

Korea vs.USA, czyli o różnicach w (pop) kulturze

Nie jest dla nas, fanów kpopu tajemnicą, że Korea jest jednym z tych krajów, który rządzi się własnymi prawami- zarówno w życiu codziennym jak i w szeroko pojętej popkulturze. Wydaje mi się to dość ciekawym tematem, bo ja, jako fanka zarówno azjatyckiej jak i amerykańskiej i ogólnie zachodniej muzyki czasami dostrzegam ogromną różnicę pomiędzy tymi dwoma stronami świata. I nie chodzi mi tu tylko o przekaz piosenek, czy język, które w gruncie rzeczy nie są tak różne. Zapraszam do poczytania na ten temat i do zostawiania komentarzy, bo one naprawdę motywują! :)

1. Narkotyki i używki


Jest to dość mocny temat, ale myślę, że warto o nim wspomnieć. W wielu częściach USA narkotyki, chociażby takie jak marihuana są legalne, a także wszechobecne w popkuturze i teledyskach- przypomnijcie sobie ile gwiazd przyznawało się do palenia/ zażywania używek. Chociażby Miley Cyrus, która uważa to za totalnie normalne i pokazuje się ze skrętem w ustach na porządku dziennym. Nie chcę się wypowiadać o wpływie narkotyków, ani wgłębiać się w ich temat więcej niż muszę, bo uważam, że jeśli będziecie chcieli znać ich wpływ na człowieka, jesteście w stanie sprawdzić to sobie w internecie, a poza tym, nie chcę nikogo pouczać. Wracając jednak do tematu- w Ameryce jest normą, że piosenkarze biorą narkotyki. Korea jest jednak całkowitym przeciwieństwem- narkotyki i używki nie doj, żę są nielegalne, to jeszcze są tematem taboo. Przypomnijmy sobie skandale z G-Dragonem, którego przyłapano na paleniu marihuany- po tym wydarzeniu, przez długi czas nie mógł pokazywać się na scenie, aby przeprosić fanów, lub chociażby o niedawnym skandalu Bom z 2NE1, która przywiozła do Korei narkotyki, jak twierdziła, w celach leczniczych. Nawet pomimo tego, że kpop bardzo dużo wynosi z zachodniej kultury, używki wciąż są nieakceptowane i, znając koreańskie społeczeństwo, jeszcze przez wiele lat będą oznaką braku szacunku dla fanów oraz przestępstwem.

2. Praca


Tak, praca zdecydowanie łączy się z koreańską pop kulturą. Jeśli czytaliście mój post o byciu trainee wiecie, jak wiele pracy i determinacji trzeba włożyć, aby osiągnąć sukces. Dotyczy to też życia normalnych, szarych Koreańczyków, którzy, pracują statystycznie aż 14%,  więcej niż Amerykanie, czyli około 2,057 godzin rocznie. Wiele Koreańczyków pracuje także w soboty. Wydaje mi się, że ciężka praca jest jedną z filozofii koreańskiego sukcesu- celebryci aby przetrwać, wciąż muszą ćwiczyć i poświęcać cały wolny czas na swoją karierę. Wydaje mi się że na zachodzie, jest to postrzegane zupełnie inaczej- oczywiście, bycie gwiazdą zawsze było ciężkie, ale Amerykanie nie muszą całych dni i nocy spędzać w agenjach, aby się wybić. Przykładowo, doskonale wszystkim znany Justin Bieber zaczynał na YouTube, tak jak wiele innych znanych gwiazd, co w Korei raczej by nie starczyło, aby dołączyć do szalonego świata show biznesu.

3. Randkowanie i miłość


W Ameryce jest to coś zupełnie oczywistego. Co chwila, czytając strony plotkarskie, pojawią się artykuły zatytuowane mniej więcej tak "X rzucił Y, dla Z!" "Czy X i Y są parą?", "Y i X widziani razem w nocnym klubie!", "X i Y biorą największy ślub w Hollywood" itp. Kiedy dwie amerykańskie gwiazdy zaczynają ze sobą chodzić, wszędzie pojawiają się miliardy ich zdjęć- a to całujących się, a to trzymających za ręce. Nie ma w tym nic dziwnego, a zmienianie partnerów jak rękawiczek jest powszechnie spotykane. A w Korei? Takie coś byłoby nie do pomyślenia!
O ile bliskie kontakty osób tej samej płci w Korei nie są niczym dziwnym, o tyle okazywanie sobie uczucia poprzez osoby innej płci, jest totalnie niegrzeczne. Przeciętna koreańska para, szczególnie celebrytów, nie może się pocałować na ulicy, a w ekstremalnych wypadkach, nawet iść ze sobą za ręce. Pomijam już fakt, jak fani reagują na informację, że ich ukochany oppa ma dziewczynę (oczywiście, nie mówię tutaj o wszystkich fanach!). W Korei wydaje się istnieć zasada, że sławna osoba powinna być wiecznie wolna, aby fani (jakkolwiek to zabrzmi) wierzyli, że mają szansę zostać chłopakiem/ dziewczyną idola. Wystarczy przypomnieć sobie zakaz randkowania narzucany idolom przez niektóre agencje...

4. Cenzura


Po raz kolejny zacznę od Ameryki i zachodniej pop kultury, gdzie przemoc i nagość nie są niczym dziwnym. No proszę, pokażcie mi choć jeden nowy teledysk, w którym nie ma popularnego twerkowania, albo tyłków dziewczyn pokazywanych co 2 sekundy. W kpopie owszem, także to mamy, ale teledyski zawierające przemoc czy elementy nagości są traktowane jako teledyski +19, czyli dla dorosłych, albo banowane. Cenzura w Korei działa do tego stopnia, że piosenka może być zbanowana za posiadanie przekleństwa, a teledysk za pokazywanie czegoś, co w Korei jest łamaniem prawa. Przykłady? Bardzo proszę! W Korei zbanowany był chociażby teledysk PSY "Gentleman", tylko dlatego, że na samym początku piosenkarz kopie słupek drogowy, co podchodzi w Korei pod "niszczenie mienia publicznego", albo EXID "Up and down" i CROSS GENE "Amazing" zostały zbanowane tylko za to, że dziewczyny i chłopcy wykonywali biodrami dość jednoznaczne ruchy- no cóż, nie podobały się one telewizjom. Albo kolejny teledysk, który został zbanowany z powodu, który w USA byłby nie do pomyślenia. Orange Caramel "Catallena" jest zabroniony w publicznej telewizji, bo... zawierał scenę, gdzie dziewczyny były ubrane jak syreny i leżały w plastikowych opakowaniach. Dlaczego? Wg Koreańskich mediów, ich postawa była "lekceważąca" wobec ludzkiego życia.


Mam nadzieję, że ten temat chociaż trochę Was zaciekawił :)
Bardzo proszę o komentarze, bo są one dla mnie naprawdę motywujące!
I jeśli post Wam się podobał, proszę, udostępniajcie bloga wśród znajomych :*


_______________
źródła: zdjęcia: grafika google, http://www.seoulsync.com/entertainment/koreanpop/top-banned-k-pop-music-videos, https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwie5Zyf8ZrKAhWIJ5QKHXD4CakQFggfMAA&url=http%3A%2F%2Fwww.eatyourkimchi.com%2F&usg=AFQjCNF-FwzDXXq6U2AnGztWXllqxbzGfw&sig2=GdbU4DvlRhdXnyxGhnScbw

4 komentarze:

  1. Dlatego nie oglądam amerykańskich(ogólnie zachodnich)teledysków, tylko tyłki i nic więcej. Mam wrażenie że tworzą je dla idiotów. A koreańskie potrafią być dziełem sztuki, czasami takie mini dramy. Zdarza się machanie tyłkami, ale wydaje mi się że nie aż tak obcesowo. Przy którymś boysbandzie zatkało mnie jak zaczęli wywijać tyłami,aż zastanawiałam się co Ja oglądam. Dodatkowym plusem są układy taneczne. Zatańczyć 3-4 min utwór szacunek. Z tym randkowaniem trochę mogli by odpuścić, celebryta też człowiek. Chociaż też bym się bała takiego szalonego fana, jeszcze komuś krzywdę zrobi. Strasznie to pokręcone.
    Dziękuję za ciekawy post, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :) Niektóre koreanskie teledyski i układy taneczne to arcydzieło!
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  2. W sumie nie podoba mi się zbyt podejście koreańskie, zawsze wolałam zachodnią swobodę. No, poza jednym wyjątkiem – sprawą narkotyków i uzywek właśnie. Tutaj zdecydowanie wolę Koreę.
    I nie zgodzę się, że zachodznie teledyski to tylko tyłki, wszystko zależy, czego się słucha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, znajdą się też ciekawe i inteligentne zachodnie teledyski, ale tyłków jest bez porównania więcej niż w Korei i, w przeciwieństwie do niej są dostępne dla ludzi w każdym wieku (co nie zawsze dobrze wpływa na psychikę dzieci, które je oglądają).
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń